Dowcip

Rżewski, przekleństwa, wulgaryzmy, księżna, adiutant

Porucznik Rżewski pyta adiutanta:
- Słuchaj no, co takiego mam zrobić, żeby mnie dzisiaj na przyjęciu wszyscy podziwiali?
- Powinien Pan, poruczniku doprowadzić do tego, żeby księżna Woroncewa publicznie zaklnęła.
- To niemożliwe! Ona takich słów nawet nie zna!
- To bardzo prosta sprawa mówi adiutant: Podchodzi Pan, poruczniku do księżnej i pyta:
- Księżno, była Pani w Pskowskiej Gubernii? Gdy odpowie "tak", pyta pan porucznik dalej:
- A w Michajłowskiej gubernii też księżna była? I gdy znowu odpowie "tak" pyta Pan porucznik dalej:
- To znaczy, że zna księżna hrabinę Janichu?
I wtedy księżna odpowie "Nie, Janichu ja nie znam! I tu ją Pan, panie poruczniku masz!
Wieczór, przyjęcie. Porucznik podchodzi do księżnej Woroncewej i pyta:
- Księżno, była pani w pskowskiej gubernii?
- Nie - odpowiada księżna.
- (Zdziwiony) To i w Michajłowskiej gubernii też księżna nie była?
- Nie.
- To Wy co, nichuja nie znacie?!

Stały link Udostepnij